Like!

piątek, 31 lipca 2015

Mielno <3
Ten wyjazd był trochę... Spontaniczny :D Wszystko umówione w ostatniej chwili. Kilkugodzinne stanie w korkach. Ale udało się - dojechaliśmy w jednym kawałku! 
12 godzin w samochodzie, ponad 40 godzin bez snu, ale co z tego! Ważne, że zdążyłyśmy na Festiwal Indii! Było wspaniaale <3 Obawiałam się, że w tym roku nie będę "na Indiach" ale na szczęście, chyba 9 raz, udało mi się uczestniczyć w tym cudownym wydarzeniu. I zabrałam ze sobą Alusię, której także bardzo się to spodobało ;) Sari, Makijaż, Henna, Samosy i Taniec - tak można by opisać nasz dzień w miasteczku festiwalowym. I oczywiście ZDJĘCIA!
Szkoda, że festiwal trwał tak krótko... Ale po nim także jakoś organizowałyśmy sobie czas ;) Choć pogoda nas nie rozpieszczała - często padało, a słońce już zachodziło kiedy wychodziłyśmy z pokoju... To i tak wyjazd był bardzo udany! 
Zapraszam do obejrzenia zdjęć (wybaczcie, że tak dużo, ale nie mogłam się zdecydować...):


Jak Wam się podoba Ala Hinduska?





My tu jemy, malujemy się i przebieramy, a tymczasem na scenie takie cuda... <3


Poranna kawka z czekoladą + gofr = idealne śniadanie o 15.30... :D


A to jest Katarzyna. Prawda, że przesłodka? <3

Pewnego wieczoru udało nam się zmotywować i iść na (zimną i wietrzną) plażę ze statywem by zrobić zdjęcia na długim czasie. --> Pozdrawiam ludzi, którzy co chwila przechodzili przed samym obiektywem :)))))))


A kiedy pogoda nie pozwalała nawet wytknąć nosa na zewnątrz, stwierdziłyśmy, że w naszym przytulnym pokoiku możemy stworzyć przyjemny klimat ;)





Wciąż brak słońca... I niespokojne morze.


Niech Was nie zmylą te krótkie spodenki. Prawie zamarzłyśmy! :D




Wreszcie zza chmur wyłoniło się nieśmiało słoneczko! <3














Łapcie jeszcze kilka ujęć... Mnie. 
Ala, mój zdolny fotograf <3





I jeszcze ja Hinduska ;)





czwartek, 16 lipca 2015

Weronika Szymczak <3
Zaraz po sesji z Letycją udałyśmy się na zdjęcia z Werą. Szczerze, nie pomyślałyśmy, że będzie już wtedy tak późno :O Słońce schodziło coraz niżej, za to księżyc był coraz wyżej :D No i robaki... Wszędzie. Na szczęście Werce robaki nie straszne (nie to co mi :D ) i udało nam się pofocić do godziny 22.30! A takie oto są efekty naszego późnowieczornego spacerku po lesie: